Kolekcja szkła Pałacu Schoena Muzeum w Sosnowcu do końca 2019 r. liczyła blisko 7 500 eksponatów, a w tym roku poszerzyła się o prawie 950 wzorów, w tym 913 obiektów z zasobów wzorcowni po likwidowanej Hucie Szkła „Zawiercie”. Tak duży zakup był możliwy dzięki dotacji Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu w kwocie 55 000,00 zł. Dzięki dotacji, bezcenny dla kultury polskiej design zostanie ocalony dla potomnych, a dorobek istniejącej od 1880 r. huty zachowany w regionie i będzie regularnie udostępniany wszystkim zainteresowanym.
Jest to jeden z nielicznych przypadków, kiedy spuścizna po likwidowanym zakładzie zostaje zabezpieczona i nie ulega rozproszeniu.
Obecny rok jest szczególny dla Muzeum, ponieważ mija 35 lat od chwili powstania w Sosnowcu placówki muzealnej, funkcjonującej najpierw jako Oddział Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu, a następnie samorządowa instytucja kultury. Powyższy zakup jest najważniejszym wydarzeniem tego roku, szczególnie dla Działu Szkła, gdyż wyznacza rytm pracy nie tylko tegorocznej, ale także kilku następnych lat. Ustalanie autorstwa, technik wytwórczości oraz datowanie, wymaga czasu i zbadania różnych źródeł, które nie są zbyt liczne. Przede wszystkim oparciem są dostępne katalogi wystaw od końca lat 60., zbiorcze katalogi ofertowe wydawane pod auspicjami ZHSGiT „Vitropol” i CEI „Minex” oraz kilka wydanych przez zawierciańską hutę od ok. 1995 do 2011 r.
Cenne wskazówki znajdujemy też w przedwojennych wydawnictwach oraz Katalogu na szkło stołowe i galanteryjne wydanym przez Centralę Handlową Ceramiki w 1949 r. W zakupionym zespole brakuje niestety wzornictwa sprzed 1939 r. Wprawdzie kilka wzorów wykazuje cechy nawiązujące do art déco, to powstały raczej po 1945 r., aczkolwiek ta hipoteza wymaga jeszcze badań potwierdzających. Brak także szkieł sodowych sprzed 1969 r., tak więc nadzieje na pozyskanie wzorów pierwszych zawierciańskich designerów: Henryka Jarnickiego, Janiny Węcewicz-Macek i Imeldy Jakubik-Gwizdy, nie zostały spełnione.
Ten rodzaj tworzywa, zarówno w wersji bezbarwnej jak i kolorowej, w szerokiej gamie barwnej, był ważną pozycją w produkcji „Zawiercia” do lat 70. Tutaj udało się wypełnić lukę z muzealnej kolekcji, gdyż w zakupionym zespole znajdują się eksponaty w kolorach rubinowym, bursztynowym, zielonym i pomarańczowym, użytkowe oraz dekoracyjne z pierwszej połowy lat 70. Ustaliliśmy ich autorów, tj. Józefa Podlaska i Marię Słaboń. Mamy także kilka pojedynczych bezbarwnych kieliszków formowanych automatycznie. Szczególnie cieszą trzy rubinowe karafki projektu Bogdana Kupczyka, współpracującego z hutą w latach 70.
Od 1970 r. uwaga designerów znad Warty coraz bardziej skupiała się jednak na szkle kryształowym, z którym huta eksperymentowała już od 1960 r. Początkowo masę szklaną sprowadzano ze Stronia Śląskiego, ale od 1966 r. wytapiano ją już na miejscu i w początku nowej dekady uruchomiono osobny wydział, którego częścią stała się zautomatyzowana linia do wytwarzania kryształów prasowanych, uruchomiona w 1978 r. Od 1986 r. całkowicie zrezygnowano ze szkła sodowego na rzecz ołowiowego i obecnie w powszechnej świadomości marka HSG „Zawiercie” kojarzy się właśnie z kryształami.
Tutejsi designerzy wprowadzili nowoczesne oraz oszczędne wzornictwo, preferujące czytelną konstrukcję utylitarnej formy, surowo prostej lub o linii wzbogaconej delikatnym profilowaniem, o dekorze subtelnie wydobywającym najlepsze cechy tworzywa wraz z niuansami świetlistego połysku. Zespół w początkowym składzie Józef Podlasek, Maria Słaboń-Kapa, Zofia Szmyd-Ścisłowicz i Zofia Piaskiewicz wprowadził zawierciański kryształ na wymagające rynki europejskie, gdzie zaspokajał wyrafinowane gusta najbardziej wymagających klientów. Mieli w tym względzie wsparcie ówczesnego dyrektora huty Alfreda Kazaneckiego, pod którego kierownictwem zakład zanotował największe sukcesy. Od 1984 r. projektowanie należało do tandemu Podlasek-Słaboń, a po śmierci tego pierwszego w 1995 r., cały trud kreowania estetycznego wizerunku wytwórczości huty spoczął na barkach Marii Słaboń.
Siłą napędową dla nowoczesnych trendów estetycznych w polskim szkle ołowiowym i nie tylko, był eksport. W „Zawierciu” w 1998 r. obejmował nawet ponad 80% produkcji. To właśnie z myślą o zagranicznych klientach powstawały najbardziej ekskluzywne wzory prezentowane na Międzynarodowych Targach Poznańskich oraz innych europejskich imprezach branżowych. Tylko w tych przypadkach designerom dawano wolną rękę, mieli całkowitą wolność tworzenia. Rynek krajowy otrzymywał towar, którego produkcja gwarantowała opłacalność. Szkła dekorowane tradycyjnie, w najlepszym przypadku tzw. odrzuty z eksportu. To na nie szczególnie polowali klienci polskich sklepów, gdyż pomimo wad dyskwalifikujących je ze sprzedaży zagranicznej i tak były atrakcyjniejsze niż standardowa oferta uspołecznionego handlu. Tradycyjne w formie i dekorze wyroby będące świadectwem wysokiego kunsztu tutejszych zdobników, miały i wciąż mają szerokie grono swoich admiratorów. Ze względu na rzemieślniczy charakter pracy kosztowały niemało, ale w Polsce lat 80., w okresie pustych półek i galopującej inflacji, traktowane były jak rodzaj lokaty kapitału i bardzo chętnie nabywane. Zresztą przeciętny krajowy konsument, niezbyt wyedukowany pod względem estetycznym, przyzwyczajony był do takich produktów i kupował je z braku alternatywy. Była to podstawa oferty rodzimych domów towarowych, sklepów z artykułami gospodarstwa domowego i GS-ów w małych miastach i na wsiach. Ważny był też fakt, że pracochłonność takich deseni owocowała wyższymi zarobkami zdobników, których nie dawały skromne i delikatne wzory współczesne.
Wstępne prace badawcze i oszczędna na razie analiza pozyskanego materiału pozwalają na wyciągnięcie pierwszych, ostrożnych jeszcze, wniosków. Zakupione wzory ze szkła ołowiowego obejmują w niewielkim stopniu drugą połowę lat 70., w większym lata 80., 90. i pierwsze dziesięciolecie XXI w. Część charakterystycznych form i dekorów można w miarę pewnie przypisać poszczególnym artystom, najwięcej Józefowi Podlaskowi i Marii Słaboń, w dalszej kolejności także Zofii Szmyd-Ścisłowicz. Kolejna partia szkieł, to te zidentyfikowane „ze znakiem zapytania”, zaś pozostałe obiekty wymagają szczegółowych badań pozwalających w przyszłości precyzyjnie omówić zawierciańską spuściznę.
Najliczniejszym asortymentem huty były kieliszki i szklanki, charakteryzujące się bogactwem dekorów i form. Wśród zakupionych obiektów znajdują się wzory z końca lat 60., 70. oraz późniejsze. Zwracają uwagę licznie reprezentowane formy linii Monika, Windsor, Oxford, Wilanów, a także kilka Sylwii i Olimpii. Te produkty zyskały uznanie klientów z całego świata i były chętnie nabywane, zresztą do dziś wyprzedawane są z magazynowych zapasów. Mimo, iż są typowo użytkowymi przedmiotami, to dzięki nowoczesnym, oszczędnym oraz zróżnicowanym zdobinom nabierają charakteru dekoracyjnego, a nawet kolekcjonerskiego.
Specjalnością huty były wieloczęściowe zestawy użytkowo-dekoracyjne oraz komplety kieliszków i szklanek do różnych alkoholi, drinków oraz zimnych napojów. Właśnie te asortymenty przeważają wśród zakupionych szkieł i pozwalają wysoko ocenić jakość i bogactwo twórczej inwencji zawierciańskich kreatorów. Wytwarzano też wspomniane wyżej tradycyjne kształtem i bogato zdobione kryształy oraz formy prasowane, co wpływało na różnorodność oferty kierowanej do szerokiego grona odbiorców.
Podstawowe artykuły, w postaci popielnic, salaterek, talerzyków, tortownic i miseczek wykonanych w technice prasówki, też chętnie nabywano zwłaszcza ze względu na niską cenę. Ich design nie jest szczególnie wysmakowany, absolutnie niczym nie mogą konkurować z prasówką „Ząbkowic” czy „Hortensji” z lat 60. i 70., ale powstawały nie po to, by wnieść nowe wartości estetyczne, lecz jako uzupełnienie oferty, zwłaszcza dla klientów mało wymagających i nie dysponujących zasobnymi portfelami. W dekorze dominują desenie geometryczne, zwłaszcza różne warianty kratownic i rytmiczne układy oliwek oraz innych, nieregularnych figur, przy mniejszym udziale wiatraczków, palmetek i gwiazdek. Tworzą samodzielne byty, wyraźnie zdystansowane do ręcznie szlifowanych form. Na podstawie posiadanego materiału można wnioskować, że ten rodzaj wyrobów ewidentnie traktowano jako poboczne. Około 30 takich wzorów trafiło do naszych zbiorów wcześniej, a zasilenie o ponad 20 następnych wzbogaca obraz zawierciańskiej prasówki, choć ocena całościowa będzie możliwa dopiero po dalszych badaniach. Finalizujemy także zakup kilku żeliwnych form do szkła prasowanego jako uzupełnienie zawierciańskiego dziedzictwa. Wśród nich jest matryca gadżetu podarunkowo-dekoracyjnego w postaci luksusowego samochodu marki Ferrari z lat 90.(?) oraz naczynia znane z firmowych katalogów ofertowych z lat 2000, 2002 i 2011.
Natomiast wspomniane wyżej zestawy i komplety kieliszków oraz szklanek prezentują najwyższy poziom techniczny i artystyczny i z nich cieszymy się najbardziej. Zdobione prostymi szlifami zestawionymi w interesujące motywy, w połączeniu z syntetycznymi lub delikatnie rozczłonkowanymi formami, tworzą przemyślane i eleganckie kompozycje. Najpełniej ich uroda uwidacznia się przy ekspozycji w większej całości, ale nawet pojedyncze formy wywołują zasłużony podziw. Wraz z formami obecnymi już w naszych zasobach, uzyskaliśmy naprawdę bogaty obraz zawierciańskiej oferty eksportowej i mamy nadzieję, że te nieliczne brakujące przykłady uda się uzupełnić w przyszłości.
Możliwość analizy licznego materiału pozwala na wniosek, że w latach 70. dopracowywano jeszcze technologiczne aspekty produkcji, doskonalono masę szklaną podczas wytopu i w trakcie formowania, co widać po stosowanych zabiegach, np. częstych matach, układach licznych jeszcze wtedy oliwek, szerokich, wrzecionowatych form oraz elementów geometrycznych czasem połączonych z tradycyjnym dekorem, choćby wielogranką wiedeńską. W latach późniejszych dominują już wyroby bez skazy, szlifowane delikatnie i oszczędnie, z szeroką ekspozycją czystych, świetlistych płaszczyzn oraz krągłości. Miarą mistrzostwa designera, nie tylko zawierciańskiego, jest umiejętność tuszowania niedoskonałości surowca tak, by ostateczna forma jawiła się w końcowym efekcie jako celowa i jednolita struktura.
W „Zawierciu” powstawały kompozycje okolicznościowe głównie z różnych okazji (większych wydarzeń sportowych) czy te z wizerunkami sławnych Polaków lub znanych miejsc. Sportowe imprezy w naszych zbiorach reprezentują prace Podlaska, ukazujące maskotkę olimpiady moskiewskiej w 1980 r., katowicki Spodek z 1978 r. oraz wazon dekorowany na wzór piłki, o nieokreślonym na razie autorstwie, zaprojektowany na okoliczność Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej w 1986 r. w Meksyku. Postaci zasłużonych rodaków reprezentują grawerki poświęcone Mikołajowi Kopernikowi oraz Tadeuszowi Kościuszce, jest też kilka przedstawień patriotycznych z polskim orłem. Na kilku formach widnieją rocznicowe inskrypcje z okazji 90- i 100-lecia huty. Opisane przedstawienia, a także formy z elementami krajobrazu Jury Krakowsko-Częstochowskiej i motywami animalistyczno-floralnymi to z kolei przykłady kunsztu zawierciańskich grawerów – Władysława Michalskiego, Stanisława Pędziwiatra i Marcina Burdzińskiego, „malujących” tarczkami ściernymi wyszukane obrazki na szklanych „podobraziach”.
Osobnym tematem jest wymienianie się wzorami pomiędzy polskimi hutami szkła kryształowego. Wiemy, że występowała powszechnie zarówno przed 1989 rokiem, jak i później. Nie wiadomo natomiast, jaki był cel zjawiska, na jakich zasadach się to odbywało i kto decydował, które projekty będą wędrować, bo designerzy nie byli o tym informowani.
W zakładowej wzorcowni znalazło się kilkanaście eksponatów powstałych w innych ośrodkach lub wykonanych według obcych wzorów. W wytwórczości „Zawiercia” najczęściej spotykamy wzory z hut „Julia” i „Irena” i wiadomo, że w Szklarskiej Porębie oraz w szczytneńskich „Sudetach” również realizowano projekty znad Warty. W tej chwili nie potrafię jeszcze określić, jak wyglądało to w Inowrocławiu. W zakupionym zespole są jeszcze ślady wymiany z Krośnieńskimi Hutami Szkła i „Tarnowem”. Opisane zjawisko utrudnia badaczom i kolekcjonerom ostateczną identyfikację polskich szkieł ołowiowych i wszyscy musimy mieć świadomość, że czasem nawet firmowa nalepka nie jest potwierdzeniem proweniencji poszczególnych projektów. Zawierciańska szklarnia, tak jak pozostałe polskie huty, realizowała też cały szereg prac zleconych przez zagranicznych kontrahentów, według obcych wzorów, które często zostawały potem już w jej stałej ofercie i także w tych przypadkach dojście do prawdy może być skomplikowane.
Prace nad całościową zawierciańską spuścizną dopiero się zaczęły. Przed nami żmudne kwerendy źródłowe, wywiady oraz badania ikonograficzne, czyli pasjonujące śledztwo, które mam nadzieję, przyniesie identyfikację obiektów i tym samym uzupełni braki w wiedzy na temat tej zagłębiowskiej marki. Mamy nadzieję, że monograficzna wystawa Wzornictwo Huty Szkła „Zawiercie” po 1945 roku oraz towarzyszące jej albumowe wydawnictwo pod tym samym tytułem, wychodzą naprzeciw oczekiwaniom wszystkich kolekcjonerów, badaczy oraz miłośników polskiego szkła i przyczynią się do podniesienia poziomu wiedzy na ten temat.
Na zdjęciu głównym: Puchar Kormorany, grawerka Marcin Brudziński (?), 2000–2010 r., fot. P. Więcławek
Wydawnictwa powiązane: Kolekcja Szkła Użytkowego Pałacu Schoena Muzeum w Sosnowcu
Wszystkie zdjecia są własnością Pałacu Schoena Muzeum w Sosnowcu.
About the author
Ewa Chmielewska
Absolwentka historii sztuki Uniwersytetu Wrocławskiego, starszy kustosz Działu Szkła Pałacu Schoena Muzeum w Sosnowcu, który zorganizowała od podstaw kierunkując profil kolekcji na design polskiego szkła. Autorka wielu opracowań polskiego szkła użytkowego i artystycznego. W kadencji 2018–2020 rzeczoznawca ministerialny w dziedzinie: rzemiosło artystyczne i sztuka użytkowa w specjalizacji designu polskiego szkła w okresie 1880–2017.